Dzień 9. Dziś wyjątkowo budzik dzwoni o 5.00 rano. Założyłem bowiem, że pokonam 40 kilometrów do Bartnego, chcę mieć więc zapas czasu.
Miałem też dziś dziwny sen. Śniło mi się, że dom w którym śpię prowadzą czarownice (a może bardziej taka Baba Jaga jak od Jasia i Małgosi;) i chcą ze mnie wyciągnąć całą energię. Mam nadzieję, że sympatyczna Pani, która prowadzi pensjonat w Mochnaczce tego nie czyta,a jak tak to się nie obrazi ;) Bo miejscówkę polecam – jest super!
A więc, udało mi się wyjść o 6.00! Część trasy do Hańczowej pokonałem w cztery godziny. Ten odcinek jest niezwykle malowniczy. Takie krajobrazy bardzo lubię. Może góry nie są tu wysokie, ale jest masa pięknych, kolorowych łąk i wspaniałe lasy. Jest też dziko. Dziś przez cały dzień, za wyjątkiem miejscowych i jednego biegacza, nie spotkałem ani jednego turysty! Pierwszym był dopiero chłopak z którym mnie zakwaterowano w pokoju w schronisku w Bartnem.
Ceny są tu jak na schronisko, niskie, a pierogi po Łemkowsku (z kaszą, mięsem i pieczarkami) pyszne. Porcje też niczego sobie, choć ja i tak zjadłem dwie.
Schronisko całkiem puste. Razem ze mną 2 osoby! Pewnie w dzień, jest tu masa osób. Natomiast sama bacówka, jest po prostu zaniedbana i to widać. A szkoda, bo mogło by być bardziej przytulnie.
Wracając do szlaku. Za Hańczową szlak robi się bardziej nudny. Albo ja złapałem kryzys. Albo jedno i drugie. Moje stopy, w każdym bądź razie powoli odmawiają posłuszeństwa, ale udało się zrobić zaplanowane 40 kilometrów.
Jednym z ciekawszych miejsc na dzisiejszej trasie była Rotunda, na szczycie której, znajduje się cmentarz wojenny. Naprawdę robi wrażenie.
Czas: szedłem od ok. 6.00 do ok. 19.00 z jednym dłuższym i kilkoma krótkimi przerwami
Dystans: ok. 40 km
Gdzie spałem: Bacówka PTTK w Bartnem, kuchnia czynna do 20.00
Możliwe posiłki na trasie: Bacówka PTTK w Bartnem
Sklep: Hańczowa, Zdynia (Ług)
Bankomat: –
Potencjalne noclegi: Hańczowa, Bacówka PTTK w Bartnem
Uwagi: część trasy idzie drogami asfaltowymi / utwardzanymi
Podziękowania za wsparcie dla: