Schronisko usytuowane jest na Małej Polance Orczańskiej, która jest częścią Hali Ornak. Wznosi się na wysokości 1100 m. n.p.m. i dysponuje 48 miejscami noclegowymi. Jego budowa odbywała się w latach 1947-1949. Od roku 1973 jego patronem jest Walery Goetel „Wielki miłośnik gór, wybitny uczony, zasłużony działacz”.
Ostatni remont miał miejsce na początku XXI wieku, jednak do tej pory do schroniska nie został dociągnięty prąd. Energię elektryczną wytwarza generator i panele słoneczne.
Jest to jedno z tych miejsc, które kojarzą mi się z dzieciństwem. Gdy byłem mały, z mamą często chodziliśmy po tatrzańskich dolinkach. Ferie niemal zawsze w tamtych czasach spędzałem w Bukowinie Tatrzańskiej, a stamtąd już nie było daleko da Zakopanego.
Zadziwiałem wtedy ludzi, taki mały brzdąc, a tak dzielnie maszeruje! Uwielbiałem te wycieczki. Pięknie wspomnienia, a miłość do gór została do dziś:)
A dziś po tylu latach, przyszła pora na mój pierwszy nocleg w schronisku na Hali Ornak. Bywałem tu od czasu do czasu, ale jakoś nie było mi dane jeszcze tu spać.
I muszę przyznać, że jestem zachwycony!
Schronisko jest pięknie wkomponowane w otaczający je krajobraz. Z zewnątrz wydaje się niewielkie, mimo, że tak naprawdę to dosyć duży obiekt. Jest w nim to coś, co sprawia, że poczułem się tu przyjemnie.
Ciężko powiedzieć, żeby było bardzo kameralnie, ale jest tu coś co sprawia, że po wejściu do środka, ma się ochotę zostać dłużej. Ciężko to zdefiniować.
Noclegi, jak na górskie schronisko nie są drogie. Ze zniżką PTTK, za pokój dwu osobowy z umywalką wyszło 40 zł od głowy. Gorzej z jedzeniem. Za danie obiadowe trzeba zapłacić średnio 26-27 zł. Może nie jest to znowu tak bardzo drogo, ale mam wrażenie, że jednak znacznie powyżej średniej schroniskowej.
Na pewno wiele zależy tu od „sąsiadów”. Pokoje są ciepłe i przytulne, ale też mocno akustyczne, tak, że jednak słychać sporo z tego co dzieje się obok.
W każdym razie, całość bardzo miło mnie zaskoczyła, na tle innych schronisk i tego, że niestety spora część z nich zatraca swój klimat, będąc przerabianymi na hotele.
My urządziliśmy sobie dwudniową, lekką wycieczkę. Najpierw krokusy w Dolinie Chochołowskiej, potem przyjemne przejście żółtym szlakiem do schroniska na Hali Ornak. Takie pożegnanie zimy i wiosenne fioletowe hale krokusów. Szybkie ładowanie akumulatorów.