Zawsze chciałem zobaczyć to miasto, a jako, że jest „obok” Pekinu to nigdy nie miałem na to czasu ;) Ale w końcu się doczekałem! Wracając z Harbin, postanowiłem się tu zatrzymać na dwa dni.
Zdecydowanie było warto!
Był to styczeń, co za tym idzie same plusy. Pusto, zero ludzi. Mogę wszędzie robić zdjęcia zwiedzanych miejsc i nie ma na nich nikogo. Stragany z pamiątkami pozamykane. Nie ma też problemu z biletami kolejowymi. A bilety wstępów do muzeów są tańsze, choć nie znaczy to jeszcze, że są tanie.
Za wstęp do ogrodów cesarskich zapłaciłem 90 RMB. Tańsze są też hotele i nie ma problemów z miejscami. Nie znalazłem tu co prawda hostelu, ale za bardzo fajny hotel SUPER 8, przy samym wejściu do ogrodów zapłaciłem 158 RMB za pokój za noc.
Wracając do samego miasta. Rewelacja! Letni Pałac Cesarski, w zimie niestety nie jest cały udostępniany do zwiedzania, ale i tak spędziłęm tu kilka ładnych godzin.
Wszystkie jeziora były zamarznięte, czyli można sobie dowolnie chodzić przez nie na skróty. A obok jeżdżą ludzie na łyżwach, czy trenują hokeja na wydzielonych lodowiskach. I niemal nie ma turystów. Jak nie w Chinach :)
Do tego dochodzi 8 zewnętrznych świątyń. Nie byłem we wszystkich, ale tylko w tych największych. Jedna z nich jest wzorowana na Pałacu Potala w Lhasie. Do oryginału nieco jej brakuje, ale i tak robi wrażenie.
Zapraszam na foto – wycieczkę: