Schronisko Chatka Puchatka

Chatka Puchatka

Chyba najbardziej znane schronisko / schron turystyczny w polskich górach, a na pewno w Bieszczadach, właśnie przechodzi do historii. Gdy piszę te słowa zaczyna się jego rozbiórka, by mogła powstać jego nowa wersja. Obecna istniała tutaj, czyli na Połoninie Wetlińskiej od czasów powojennych.

W latach pięćdziesiątych w Bieszczadach na Połoninie Wetlińskiej wojsko wzniosło drewnianą chatkę obserwacyjną. Kilka lat później w 1956 roku, miejsce to przejęło PTTK. Kolejną ważną datą to rok 1967 kiedy to schronisko zostało objęte przez słynnego Lutka czyli Ludwika Pińczuka, stając się obiektem całorocznym.

Przez lata chatka cały czas się zmieniała i rozbudowywała. Przez Chatkę Puchatka przechodzi najdłuższy w Polsce górski szlak pieszy – czerwony Główny Szlak Beskidzki. Oprócz tego w pobliże dochodzą jeszcze żółty i czarny.

W wolnej Polsce o schronisko toczył się spór pomiędzy PTTK a Bieszczadzkim Parkiem Narodowym, który ostatecznie zakończył się w sądzie wygraną tego ostatniego w 2015 roku. Mnie więcej też do tego czasu schroniskiem opiekował się Ludwik Pińczuk, który ze względu na wiek i stan zdrowia zszedł do Wetliny.

Za pomysł na nazwę dla chatki odpowiada polski żeglarz Leonid Teliga.

Chatka Puchatka była miejscem pozbawionym wszelkich wygód. Nie było tam prądu, wody, ani toalety. Ta ostatnia była za to na zewnątrz po drugiej stronie grani i dla niektórych skorzystanie z niej mogła stanowić nie lada wyzwanie. Osobiście byłem pod Chatką Puchatka wielokrotnie, ale tylko raz miałem okazję tam nocować. Już w czasach gdy należała do Bieszczadzkiego Parku Narodowego.

Miało to miejsce gdy pokonywałem Główny Szlak Beskidzki, była to dla mnie ostatnia noc na szlaku, kolejnego dnia udało mi się już dojść do końca czerwonego szlaku. Przyszedłem późnym popołudniem, na szczęście oprócz mnie były jeszcze tylko dwie inne osoby więc bez problemu załapałem się na łóżko w sali nad piecem.

Jako, że w Chatce Puchatka jedzenia też nie można było dostać (poza drobnymi przekąskami jak batoniki itp.) wykorzystałem wtedy swoje rezerwowe liofilizaty, z wrzątkiem do nich nie było problemu. Co za tym idzie nie miałem już poczucia, że przenosiłem je w plecaku przez 500 kilometrów bez potrzeby.

To co było zdecydowanie najlepsze i utkwiło mi w pamięci to zachód słońca, ten był naprawdę niesamowity. Zapraszam do zdjęć poniżej, bo słowa nie są w stanie tego oddać. Wschód zresztą też był niczego sobie, ale wtedy już ruszałem na szlak. Zresztą rano na wschód słońca przyszło pod Chatkę całkiem sporo osób.

Co by o Chatce Puchatka nie powiedzieć, to było to już jedno z ostatnich takich miejsc, które znika z krajobrazu. Trochę szkoda, ale wszystko idzie do przodu, więc w sumie ciężko oczekiwać, że zawsze będzie tak samo.

Nie wiem czy nowa wersja będzie lepsza czy gorsza, w internecie toczą się w tej kwestii zażarte dyskusje. Czas pokaże. Na pewno będzie inna i dlatego bardzo się cieszę, że jeszcze miałem okazję poznać i zatrzymać się w tej która tutaj stała przez tyle lat, a która bez wątpienia stanowi kawał historii Bieszczad, polskich gór i wędrowców.

W Ustrzykach Górnych polecam rezerwację noclegów przez booking.com, a jako opcję budżetową polecam serwis Airbnb.

Booking.com
Chatka Puchatka
Chatka Puchatka
Chatka Puchatka
Chatka Puchatka
Chatka Puchatka
Chatka Puchatka
Schronisko Chatka Puchatka 1
Schronisko Chatka Puchatka 2
Schronisko Chatka Puchatka 3
Schronisko Chatka Puchatka 4
Schronisko Chatka Puchatka 5
Schronisko Chatka Puchatka 6
Schronisko Chatka Puchatka 7
Schronisko Chatka Puchatka 8
Schronisko Chatka Puchatka 9
Schronisko Chatka Puchatka 10
Kazimierz Pawłowski
Kazimierz Pawłowski

Podróżnik. Pilot wycieczek, miłośnik sportów nie tylko ekstremalnych. Zapraszam na autorskiego bloga poświęconego moim pasjom.

Nie potrafię usiedzieć na jednym miejscu. Na co dzień pracując jako pilot wycieczek spędzam znaczną cześć roku w podróży. Lubię wracać do domu, przespać się we własnym łóżku, spotkać ze znajomymi, a przede wszystkim spędzić czas ze swoją narzeczoną. Odpocząć. Ale gdy za długo jestem w domu, wyjeżdżam na własne wakacje :) A przygodami z nich dzielę się na tym blogu.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *