Kurs lawinowyZapisałem się na kurs lawinowy. I nawet na niego pojechałem i go ukończyłem :) Fantastyczna sprawa. Kurs robiłem w styczniowy weekend pod Babią Górą. Zdecydowanie polecam go każdemu kto wybiera się w góry zimą. I to nie tylko w góry wysokie, ale każde. Może nie dowiemy się na nim niczego odkrywczego, ale na pewno ugruntujemy swoją wiedzę i staniemy się bardziej świadomymi turystami, co za tym idzie podnosząc swoje własne bezpieczeństwo podczas pieszych wędrówek.

Kurs na który się zapisałem trwał dwa dni. Ja wybrałem się w góry już w piątek rano, dzięki czemu mogłem samemu się wybiegać i przejść sobie na Babią Górę.

Zaś zajęcia zaczęliśmy w sobotni poranek. Tak jak dzień wcześniej przywitał nas pochmurny ale bezwietrzny i przez to dosyć ciepły dzień, pomimo, że temperatura była ujemna. Najważniejsze – śniegu pod Babią Górą obecnie nie brakuje :)

W każdym razie dzień zaczęliśmy od teorii, zapoznania się ze sprzętem takim jak detektor lawinowy, sonda czy łopata ;) Testowaliśmy też plecak lawinowy, który z powodzeniem wybuchliśmy. Uczyliśmy się jak oceniać ryzyko, czyli różne sposoby jego oceny. A przede wszystkim jak mantrę powtarzaliśmy iż stopnie zagrożenia lawinowego określają nie to jak bardzo jest bezpiecznie w górach w danym momencie, a to jak bardzo nie jest bezpiecznie.

Po czym ruszyliśmy na praktyki w teren. Pierwszego dnia uczyliśmy się używać detektorów lawinowych i z ich pomocą szukaliśmy zakopanych w śniegu „ofiar lawiny”. W użyciu były też oczywiście sonda lawinowa, a przede wszystkim łopata.

Tak, kurs lawinowy zapamiętam jako dwa dni machania łopatą ;)

Wieczorem wróciliśmy do schroniska na Markowych Szczawinach aby uzupełnić braki energetyczne, a przede wszystkim braki płynów w organizmie. Czyli dalsza część teorii i wieczorna integracja / rozmowy przy piwie o lawinach i górskich wyprawach.

Rano, drugiego dnia kursu, przywitała nas piękna pogoda. Tym razem teorii już nie było tylko cały dzień przekopywaliśmy stoki Babiej Góry. Uczyliśmy się oceniać ryzyko, robić testy śniegowe i kopać łopatą ;) Testowaliśmy jak wyczuwać sondą ludzkie ciało, plecak, łopatę, rakiety śnieżne czyli to wszystko co możemy wyczuć w lawinie, a co może przyśpieszyć zlokalizowanie zasypanej osoby.

Na zakończenie dnie doszliśmy na szczyt Małej Babiej aby podziwiać niesamowite tego dnia widoki. A przy zejściu przepiękny zachód słońca.

Zdecydowanie był to kapitalny weekend, a ja będę się na pewno czuł pewniej w górach przy kolejnych wycieczkach. I już teraz myślę o kolejnym kursie – tym razem czterodniowym – turystyki górskiej na początku lutego.

Zajęcia prowadził Sebastian Fijak z lawiny.com

Zapraszam na fotorelację z kursu:

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kurs lawinowy

Kazimierz Pawłowski
Kazimierz Pawłowski

Podróżnik. Pilot wycieczek, miłośnik sportów nie tylko ekstremalnych. Zapraszam na autorskiego bloga poświęconego moim pasjom.

Nie potrafię usiedzieć na jednym miejscu. Na co dzień pracując jako pilot wycieczek spędzam znaczną cześć roku w podróży. Lubię wracać do domu, przespać się we własnym łóżku, spotkać ze znajomymi, a przede wszystkim spędzić czas ze swoją narzeczoną. Odpocząć. Ale gdy za długo jestem w domu, wyjeżdżam na własne wakacje :) A przygodami z nich dzielę się na tym blogu.

Jeden komentarz

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *