Gorczańska Chata (kiedyś Hawiarska Koliba)

Gorczańska ChataGorczańska Chata to jedno z tych miejsc do których chce się wracać… i wracać… i wracać… a przede wszystkim nie chce się stamtąd wyjeżdżać. Miejsce niezwykle klimatyczne.

Obecnie zarządzanie Chatą przejęło Stowarzyszenie Turystyczno-Krajoznawcze GUG. Jeszcze nie tak dawno temu warunki tutaj były iście spartańskie. Ale ostatnio pojawiły się luksusy. Znaczy – prysznic :) I do tego jest też ciepła woda! Tak… niestety trzeba się już myć ;)

Jest też wspaniały piec opalany drewnem. W Chacie nie ma kuchni, gdzie można by kupić jedzenie. Ale jest kuchnia, gdzie można sobie samemu je ugotować. Pod warunkiem, że wcześnie wnieśliśmy je tu na swoich plecach.

Do asfaltowej drogi jest 20-30 minut spacerem, więc nie ma z tym najmniejszego problemu. Są też trzy pokoje, pełne piętrowych łóżek. Ale całe życie towarzyskie, toczy się przy piecu. Są gitary i zawsze znajdzie się też ktoś, kto na nich zagra i zaśpiewa.

Jest nieoceniony Janek, który na co dzień dba o Chatę i pilnuje aby wszystko było jak należy. A jak tylko zobaczy, że komuś za bardzo się nudzi to zaraz znajdzie mu zajęcie. Drewno w końcu samo się nie porąbie.

Gdy zaś chcemy się wybiegać, Gorc Kamienicki zaprasza. Są i tacy, co to regularnie chodzą tam na wschód słońca polować na fotkę życia, ale mnie się jeszcze nigdy nie udało wstać tak wcześnie (choć kłaść spać później to i owszem ;)

Gdy, ktoś chce się jeszcze bardziej wybiegać to z kolei piękna trasa na Turbacz i z powrotem zaprasza. Nawet kilka zdjęć poniżej możecie zobaczyć z tego szlaku.

A i Liberator, znaczy jego szczątki całkiem niedaleko się znajdują – czyli mamy sympatyczną wycieczkę historyczną.

Tak, z pewnością nie można się tam nudzić. A przynajmniej mnie to się jeszcze nie zdarzyło.

Chata regularnie zaprasza też na slajdy. Nawet już w tym roku osobiście tam pokazywałem swoje zdjęcia. Chiny a Japonia. I dawno tak dobrze mi się nie opowiadało. Bite trzy godziny gadałem. To zasługa tak wspaniałej publiczności :) A gadał bym o wiele dłużej, gdyby nie to, że obok stały gitary, a chętnych do ich użycia nie brakowało. Sam w prawdzie nie gram… ale usiąść w kąciku i słuchać innych to jest to co sprawia mi wielką frajdę.

Tak, tam nic nie muszę. Tam uciekam od świata, nabrać energii, naładować akumulatory.

Ale i popracować. Właśnie wtedy, gdy miałem slajdy, tak się poskładało, że przez weekend musiałem zająć się pewnym projektem. Po prostu musiałem. Nie powiem, nie byłem tą perspektywą zachwycony. Jak to – Gorczańska, a ja mam zabierać komputer i pracować? Jak to??? Ale dawno tak dobrze i kreatywnie mi się nie pracowało, jak tu. Zniknąłem na cały dzień i pisałem, pisałem, pisałem…

Tak po prostu, z przyjemnością, wiedząc, że jestem w miejscu, które lubię, które dodaje mi energii.

Gorczańska Chata, to też Gorczańskie Spotkania Muzyczne. Były już trzy. Ja byłem tylko na jednych, właśnie na trzecich. Trzy dni śpiewania, przy akompaniamencie gitar i muzyki wspaniałych ludzi. Gdy raz się było na GSM, nie można już opuścić kolejnych. Tak to już jest.

No i są psiaki. Od niedawna jedna mała biała kulka chatkowa, która rozrabia co niemiara. I Stefan przejazdem od czasu do czasu, haszczak wspaniały. Który zna swoją wartość, ale i pogłaskać da się czasem. A szczególnie wtedy gdy ma się coś co go do tego przekona ;)

Tak, jest to miejsce pełne wspaniałych ludzi, prowadzone przez wspaniałych ludzi, którym towarzyszą wspaniałe zwierzaki.

Przesadzam? Ale co ja na to poradzę :)?

Ja po prostu dobrze się tu czuję. Więcej – ja po prostu uwielbiam to miejsce.

Kto jeszcze tam nie był, a nie straszne mu są warunki chatkowe, koniecznie kiedyś powinien tu wpaść. A jak raz wpadnie, to wpadnie na dobre.

Do zobaczenia w Gorczańskiej Chacie :)

Gorczańska Chata

Gorczańska Chata

Gorczańska Chata

Gorczańska Chata

Gorczańska Chata

Gorczańska Chata

Gorczańska Chata

Gorczańska Chata

Gorczańska Chata

Gorczańska Chata

Ostatnie zdjęcie pochodzi ze strony Gorczańskiej Chaty: http://www.gorczanska.pl

 

Kazimierz Pawłowski
Kazimierz Pawłowski

Podróżnik. Pilot wycieczek, miłośnik sportów nie tylko ekstremalnych. Zapraszam na autorskiego bloga poświęconego moim pasjom.

Nie potrafię usiedzieć na jednym miejscu. Na co dzień pracując jako pilot wycieczek spędzam znaczną cześć roku w podróży. Lubię wracać do domu, przespać się we własnym łóżku, spotkać ze znajomymi, a przede wszystkim spędzić czas ze swoją narzeczoną. Odpocząć. Ale gdy za długo jestem w domu, wyjeżdżam na własne wakacje :) A przygodami z nich dzielę się na tym blogu.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *