Polskie ślady – Rumunia – Bukowina

jak-z-dobrymi-wujkami-w-nowym-soloncu-rumunia-2014-szymon-nitka-1350Malowany dom na Bukowinie

[…] Zupełnie inaczej wyobrażaliśmy sobie przed wyjazdem polskie wsie na Bukowinie. Tymczasem gdzieś tam, na skraju rumuńskich Karpat, czuliśmy się jak na Podhalu, może w Beskidzie Niskim, a na pewno jakbyśmy nie opuścili granic Polski. Nasi rodacy mieszkają tam nieprzerwanie od ponad 200 lat i wciąż dbają o swoją narodową odrębność i polskie zwyczaje.

Kolorowy cmentarz w Nowym Sołońcu

Mieliśmy mnóstwo szczęścia podczas poznawania polskich wsi na Bukowinie. Najpierw, pod kościołem naprzeciw kopalni soli w Kaczyce, spotkaliśmy sympatyczne zakonnice z Polski – to one wprowadziły nas w klimat święta, jakie miało mieć miejsce następnego dnia. Później, w Nowym Sołońcu, trafiliśmy na pogrzeb na kolorowym, polskim cmentarzu. Tu po raz pierwszy byliśmy zdziwieni słyszanym wokół polskim językiem. A potem była ulewa, przed którą schowaliśmy się w sklepiku, by za czas jakiś, już po deszczu i po palince, wyjść jak po spotkaniu z daleką rodziną, jak od dobrych wujków niewidzianych latami. Panie Kaziku i Drużyno ze Sklepu – ściskamy Was mocno! :-)

Jak z dobrymi wujkami – w Nowym Sołońcu

Tego dnia na nocleg dotarliśmy do innej polskiej wsi – Pojany Mikuli, do gościnnego domu Łukasza Juraszka. Zdążyliśmy schować rowery w stodole, wejść do domu i rozpętała się burza. Po chwili zabrakło prądu, zgasło światło, telefony straciły zasięg, a my siedzieliśmy po ciemku i rozmawialiśmy, także o czasem niełatwym życiu Polaków na Bukowinie. Łukasz prowadzi stowarzyszenie „Obczyny”, popularyzujące turystykę na Bukowinie, więc jeśli chcecie Bukowinę poznać, na bank będzie świetnym gospodarzem, przewodnikiem i rozmówcą. Zresztą, nie tylko z Łukaszem, ale z każdym ze spotkanych Polaków było o czym zamienić słowo. Zaczepiani przez nas polskim „dzień dobry” odpowiadali uśmiechem i radością z odwiedzin turystów z Polski.

Poranek pod domem Łukasz w Pojanie Mikuli

Oczekiwane wydarzenia następnego dnia to świętowane z rozmachem 180-lecie założenia wsi Nowy Sołoniec i 90-lecie tutejszej parafii. Uroczystości zaczęły się od tradycyjnego przywitania przybyłych gości, byli wśród nich polski ambasador w Rumunii i biskup diecezji katolickiej w Jassach. Następnie goście zostali przewiezieni na bryczkach do kościoła na odświętną mszę. Dalsze uroczystości miały miejsce w budynku Domu Polskiego, a zostały zakończone występami zespołów taneczno-wokalnych, złożonych z miejscowych Polaków. I wesołym piknikiem.

Nowy Sołoniec. Bukowina, Rumunia

Tutejsi Polacy nie byli jedynymi, jakich spotkaliśmy. Wydawało nam się, że polska nacja jest pierwszą wśród turystów odwiedzających północną Rumunię. Nie wiem, czy to polska Bukowina stanowi taki magnes, czy folklor Maramureszu, a może po prostu niewielka odległość z Polski, jednak to właśnie dla Polaków otwiera się w długi weekend majowy schronisko na przełęczy Prislop, a w nim przy barze wisi kalendarz z Giewontem i proporzec jednego z polskich klubów piłkarskich. Jedynymi innymi rowerzystami, podróżującymi tam na rowerach, także byli Polacy. Podwoziliśmy autostopowiczów z Polski, spotkaliśmy polskie kampery i dzieliliśmy gościnne progi domu w Pojanie Mikuli.

Z gaździną schroniska na Przełęczy Prislop

Ze wspomnianym schroniskiem „Cabana Alpina” na przełęczy Prislop będziemy zawsze też wspominać serdeczną i przyjazną Polakom gaździnę Marlenę. I jej syna Livio. Obydwoje mówią po angielsku, obydwoje mają – na przekór losowi – wielkie poczucie humoru. Tam na przełęczy Prislop spędziliśmy w namiocie noc i był to chyba nasz najlepszy nocleg w Rumunii. Wtedy od naszej gospodyni na Prislopie usłyszeliśmy wiele o życiu schroniska. Budujące, że w opowieściach przeplatały się miłe wspomnienia z wizyt Polaków. Ktoś zostawił tu mapę Bieszczadów, ktoś inny kalendarz z polskimi górami. A kiedyś, pod koniec wakacji, nasza gaździna zostawiła klucze od schroniska czwórce motocyklistów z Polski – sama wracała już do normalnej pracy do miasta. Kilka dni później zastała wysprzątane schronisko, w idealnym porządku. Serce rośnie.

[…]

Serdecznie ściskamy całą polską Bukowinę – wesoły skład ze sklepu pana Kazimierza w Nowym Sołońcu, Łukasza Juraszka z Pojany Mikuli i wszystkich Was spotkanych na Waszej Bukowinie – niech Wam się tam dobrze żyje. I niech Polska o Was zawsze pamięta.

Autor: Szymon Nitka
Cały artykuł: Rumunia na rowerze: Maramuresz i Bukowina

z-gazdzina-schroniska-na-przeleczy-prislop-rumunia-2014-szymon-nitka-0959

poranek-pod-domem-lukasza-w-pojanie-mikuli-rumunia-2014-szymon-nitka-1672

polski-zespol-podczas-swieta-nowego-solonca-rumunia-2014-szymon-nitka-1602

kolorowy-cmentarz-w-nowym-soloncu-rumunia-2014-szymon-nitka-1332

jak-z-dobrymi-wujkami-w-nowym-soloncu-rumunia-2014-szymon-nitka-1350

Polskie ślady na świecie:

Kazimierz Pawłowski
Kazimierz Pawłowski

Podróżnik. Pilot wycieczek, miłośnik sportów nie tylko ekstremalnych. Zapraszam na autorskiego bloga poświęconego moim pasjom.

Nie potrafię usiedzieć na jednym miejscu. Na co dzień pracując jako pilot wycieczek spędzam znaczną cześć roku w podróży. Lubię wracać do domu, przespać się we własnym łóżku, spotkać ze znajomymi, a przede wszystkim spędzić czas ze swoją narzeczoną. Odpocząć. Ale gdy za długo jestem w domu, wyjeżdżam na własne wakacje :) A przygodami z nich dzielę się na tym blogu.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *