eXtremalny test sandałów TEVA TERRA FI LITE

tevaTym razem przez miesiąc intensywnym testom poddawałem sandały TEVA TERRA FI LITE. Test był wyjątkowo ekstremalny. Po pierwsze sandały dostałem dzień przed wyjazdem, dodam miesięcznym, do Uzbekistanu i Kirgistanu. A więc od razu zostały „rzucone na głęboką wodę”;) Przez miesiąc praktycznie się z nimi nie rozstawałem, poza kilkoma dniami w górach w Kirgistanie, kiedy przerzuciłem się na nieocenione buty AKU Camana GTX, których testy przeprowadzałem już kilka miesięcy wcześniej w Nepalu.

W lipcu w Uzbekistanie temperatury wahają się pomiędzy 40 a 50 stopni Celsjusza. I to było największe wyzwanie dla sandałów. Na wstępie może napiszę, że nie jestem fanem tego typu obuwia i gdy tylko mogę ubieram zwykłe buty. Tym razem w zasadzie było to nie możliwe. Nasza trasa biegła z Taszkientu, przez Samarkandę, Bukharę, Chiwę i Nukus do Moynak i dalej nad Jezioro Aralskie. Potem szybki przerzut na drugą stronę kraju, przekroczenie granicy z Kirgistanem, Osh, kilka dni w górach pod Szczytem Lenina i powrót przez Ferganę do Taszkientu.

A więc sandały musiały się przede wszystkim sprawdzić w mieście. Gdzie czeka wiele pułapek, nie mówiąc o tym, że nie zawsze chciało by się wszystkich śmieci dotykać gołą stopą.

Dwoma słowy mogę powiedzieć, że sandały TEVA TERRA FI LITE sprawdziły się.

Rozwijając.

Po pierwsze i nie najważniejsze (ale zawsze), są ładne ;) Choć to kwestia gustu… Ważniejsze jest to, że dobrze trzymają nogę, oraz przede wszystkim, że ani razu mnie nie otarły.

Są dobrze wyprofilowane, tak, że bardzo rzadko zdarzało mi się aby jakiś kamyk wpadł pomiędzy moją stopę, a podeszwę.

Podczas chodzenia, noga się nie poci, jest spory „przewiew” powietrza. Natomiast jadąc na dłuższych trasach autem / pociągiem dla własnego komfortu lepiej jest je ściągać z nóg.

Pomimo, tego, że używałem je codziennie po kilka godzin przy tak ekstremalnych temperaturach paski nie przesiąkły zapachem potu, co jest wielką ich zaletą. Po miesiącu nie zauważyłem też żadnych znaczących śladów użytkowania, znaczy trzymają się nadal bardzo dobrze.

W zasadzie nie miałem okazji się przekonać jak sprawdzają się na mokrej nawierzchni. Natomiast na suchej dobrze trzymają przyczepność. Zarówno w mieście na chodniku, jak i w górach czy na trawie.

Podsumowując z czystym sumieniem mogę polecić każdemu. Szczególnie, że są naprawdę lekkie co przy dłuższych wyjazdach, kiedy wszystko nosi się na własnych plecach, ma bardzo duże znaczenie.

Solidne, lekkie sandały, świetnie sprawdzające się zarówno w mieście jak i poza nim.

Teva

teva

teva

Kazimierz Pawłowski
Kazimierz Pawłowski

Podróżnik. Pilot wycieczek, miłośnik sportów nie tylko ekstremalnych. Zapraszam na autorskiego bloga poświęconego moim pasjom.

Nie potrafię usiedzieć na jednym miejscu. Na co dzień pracując jako pilot wycieczek spędzam znaczną cześć roku w podróży. Lubię wracać do domu, przespać się we własnym łóżku, spotkać ze znajomymi, a przede wszystkim spędzić czas ze swoją narzeczoną. Odpocząć. Ale gdy za długo jestem w domu, wyjeżdżam na własne wakacje :) A przygodami z nich dzielę się na tym blogu.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *